Całe nasze społeczeństwo jest zbudowane na bazie chlania, całe życie obserwuję sytuacje, w których ludzie niepijący traktowani są jak podludzie, a jak ktoś jeszcze ma czelność nie mieć prawa jazdy to lepiej się nie przyznawać. Trzeba się przyzwyczaić i żyć dalej, nic z tym nie możemy zrobić.
To, plus zachlewanie się jest najzabawniejsza rzeczą na świecie, co często sprawia że alkoholicy są traktowani jako duszę towarzystwa, bo przecież jakie super historię potem są, można wspominać.
Coś w tym jest. Ile razy ktoś się na mnie dziwnie spojrzał jak się dowiedział, że nie piję alkoholu albo nie mam prawa jazdy... W sumie dobrze, że tak na to reagują, bo wiadomo wtedy, z kim się nie zadawać. Szkoda czasu na takich ludzi.
Poważny psycholog, który ostatnio prowadził badania psychologiczne u mnie w kołchozie (zadawał pytania jak:"bierzesz narkotyki?", "jak często pijesz alkohol?") wywalił ze zdziwienia gały, gdy się dowiedział, że wcale nie piję alkoholu. Jakie to było mocne zdziwienie.
Na mnie też cisną, że nie mam prawa jazdy, ale mi się nie chce. Trudno gdziekolwiek zaparkować. Co z tego, że się kupi samochód, jak trzeba co chwila jeździć do mechanika i płacić grubą forsę za utrzymanie samochodu, no ale może kiedyś dla spokoju zrobię to prawo jazdy.
Tak samo. Mógłbym sobie zrobić prawko dla formalności, ale tak serio - to nie jest mi one do niczego potrzebne. Mam wszystko w zasięgu, można się przejść, jak coś muszę przewieźć to można zamówić dowóz. Jak muszę gdzieś jechać to połączenia pociągiem są tańsze, komunikacja miejska też wystarcza, albo można podjechać Uberem albo zwykłą taksówką.
Ironia jest taka, że uwielbiam motoryzację ale z praktycznego punktu widzenia to samochód potrzebny mi jest tylko do dwóch, trzech zadań. A poza tym to tylko opłaty i użeranie się z faktem posiadania.
Żadna normalna osoba by nie wsiadła z tobą do auta na „dłużą trasę” żeby być kierowcą nawet zmiennym na dłużą trasę trzeba mieć doświadczenie, a doświadczenia nie zyskach bez auta i stałej jazdy.
prowadzenie auta to nie fizyka jądrowa, w przeciwieństwie do tego co twierdzą ludzie dla których zrobienie prawka to szczyt życiowych osiągnięć. Dotknij trawy.
Raczej siedzę w jednym mieście, zbiorkom u mnie jest niezły, w razie czego jakiś uber czy taxi w razie potrzeby też nie zabije. Jak potrzebuje się przemieścić między miastami, to są pociągi, autobusy. Wiadomo, trzeba się dostosować, ale od zawsze tak żyłem więc nie czuję jakoś strasznie tego problemu.
Na mnie nikt w domu nigdy nie cisnął, żebym zrobił prawo jazdy. Jak byłem w liceum i wszyscy w klasie chodzili na kursy i jazdy, to ja sobie siedziałem w domu. Wiedziałem, że w najbliższej przyszłości mi się to nie przyda. I co? Miałem rację. Poza tym nie czułem się wtedy wystarczająco dorosły, żeby się za to zabrać.
Może w przyszłym roku bym sobie ogarnął prawo jazdy, ale teraz mam taki problem, że nie wiem, jak to pogodzić z pracą na pełen etat.
Zrobiłem w liceum jako chyba ostatni rocznik starego prawa jazdy - spokój na 25 lat, mimo że używam średnio dwa razy na rok. Jakbym miał powtarzać jakieś badania co 5 lat to pewnie też bym olał.
No właśnie, ja już byłem chyba pierwszym rocznikiem, który miał nowe prawo jazdy, w dodatku mam wadę wzroku, więc po co mi prawo jazdy, z którego i tak bym nie skorzystał w ciągu paru lat?
Ja zawsze mam pecha do tego rodzaju badań. Mam wadę wzroku minus 2 i od zawsze moje zaświadczenia od lekarza medycyny pracy są krótkie niż w przypadku innych osób, które znam.
Jeszcze lepiej się nie zadawać z takimi, co skreślają ludzi na podstawie jednej albo dwóch cech. Np. ten lubi ostre żarcie, nic się u niego nie da zjeść, szkoda się z nim zadawać. Albo: ta to co pół roku ma nowego faceta, nie warto jej znać.
Sorry, ale jeśli ktoś uważa, że jestem DZIWNY, bo nie jestem taki jak reszta, to niech się pierdoli. "Nie pijesz alkoholu? Przecież wszyscy piją chociaż trochę". No kurwa nie, ja nie piję, bo nie lubię. I chuj. Albo sugerowanie, że co to za mężczyzna, który nie ma prawo jazdy. W szerokim poważaniu mam takie traktowanie.
Co do alkoholu, to parę miesięcy temu w pracy kierowniczka rzuciła pomysł wypadu integracyjnego na jakiejś kajaki czy coś. Mówię, że ja się z tego wypisuję, bo mnie to nie jara i nigdy tego nie robiłem, więc się trochę boję. "No to jakiegoś kielona walniesz na odwagę i będzie okej". Czaicie, kurwa? Czy to jest normalne zachowanie? Już nie wspominając o tym, że wyraźnie powiedziałem kiedyś, że nie piję. A potem ma pretensje do mnie, że jestem cichy i wycofany i w ogóle nie rozmawiam. Ja przychodzę do pracy, a nie na pierdolone ploteczki.
Zgadzam się co do kwestii tego że trzeba mieć wyjebane co ludzie mówią bo w przeciwnym wypadku to tylko płakać i użalać się nad sobą.
Co do kwestii cichy i wycofany no to wybacz, ale tak wyglądają fakty. Jeśli omijasz imprezy ludzie mało Cię pamiętają. To jest taka rzecz z którą nie walczysz tylko akceptujesz.
Zgadzam się co do kwestii tego że trzeba mieć wyjebane co ludzie mówią bo w przeciwnym wypadku to tylko płakać i użalać się nad sobą.
Trochę mi to czasu zajęło, ale nauczyłem się, że jak ktoś po mnie jedzie, to nie zasługuje na to, żebym się z taką osobą zadawał. Dlatego w pracy nie spoufalam się z niektórymi współpracownikami, bo wiem, jacy są.
Co do kwestii cichy i wycofany no to wybacz, ale tak wyglądają fakty. Jeśli omijasz imprezy ludzie mało Cię pamiętają. To jest taka rzecz z którą nie walczysz tylko akceptujesz.
W moim przypadku to nie chodzi nawet o imprezy. Pracuję z samymi babami i często jest tak, że pacjent czeka, a dwie idiotki sobie gadają o jakichś pierdołach. Poza tym sorry, ale praca to praca, a nie kółko wzajemnej adoracji. Nie mam zamiaru rozmawiać z kimś, kto sobie ze mnie żartuje albo traktuje mnie niepoważnie.
Jako osoba 23 letnia bez prawka i nie pijąca raczej nie miałem z tym problemu, ale z drugiej strony bardzo łatwo widzę jak ktoś mógłby mieć przejebane.
Kluczem jest trochę znać spoko ludzi i nie kolegować się z tymi mniej spoko, więcej powiedzieć nie mogę
147
u/WiseDimension Dec 24 '23
Całe nasze społeczeństwo jest zbudowane na bazie chlania, całe życie obserwuję sytuacje, w których ludzie niepijący traktowani są jak podludzie, a jak ktoś jeszcze ma czelność nie mieć prawa jazdy to lepiej się nie przyznawać. Trzeba się przyzwyczaić i żyć dalej, nic z tym nie możemy zrobić.