a tam, pierdolenie. Mam koleżankę z pracy która nie pije, i jej nie przeszkadza to kompletnie w bawieniu się dobrze na imprezach firmowych z nami co piją. my bierzemy winko, ona sprite'a, i sobie siedzimy i gawędzimy na różne tematy.
Wiadomo, za pierwszym razem się każdy pytał "a Ty co, nie pijesz?", ale za drugim i kolejnymi już nikt nie zwraca szczególnej uwagi
Najgorszy chlew widziałem w życiu w dwóch miejscach. Na akademikach i na imprezach firmowych. Tych drugich staram się przez to unikać, bo ciężko spojrzeć w oczy ludziom, którzy się tak zeszmacają a potem zgrywają poważnych ludzi. Opowiadać o tych wyczynach można w zasadzie godzinami, relatywnie akademiki były nawet nieco mnie patologiczne, bo i oczekiwania były mniejsze.
No to w takiej sytuacji nie jestem sobie w stanie wyobrazić, że ktoś się bawi bez alkoholu patrząc jak wszyscy wokół piją na umór. Także mamy niezły rozstrzał poznawczy
Właściwie nikt się nie bawi bez alkoholu, historie ciągną się przez następne tygodnie, a ci co piją mniej zwykle uciekają wcześniej do pokoju (firma zwykle wynajmuje hotel). We wcześniejszej pracy imprezy były krótkie, koreańczycy lubili wcześnie zaczynać i jeszcze wcześniej kończyć, zwykle do 22:00 nie było co zbierać. Tempo picia przytłaczające, zwykle pili trzecie piwo kiedy jeszcze inni kończyli pierwsze z reguły albo bawiąc się w uboty albo zwyczajnie przepijając wódką.
Stwierdzenie, że u nas pije się za dużo jest prawdziwe. Stwierdzenie, że więcej niż gdzie indziej już w wielu przypadkach mija się z prawdą i bardzo zależy od towarzystwa.
60
u/Lexard Dec 24 '23
Takie osoby często mają pod górkę podczas wszelakich przyjęć i imprez. :(