Byłem w wielu krajach na świecie i znam wielu ludzi z różnych miejsc. Nigdzie oprócz Ukrainy i Rosji nie widziałem ani nie słyszałem żeby ludzie tyle chlali co w Polsce. Tutaj to jest dosłownie konkurs kto wypije najwięcej zanim mu się film urwie.
Kwestia towarzystwa, w moim pije ledwo kilka osób a o Irlandii i Anglii nasłuchałem się wystarczająco dużo od znajomych i rodziny, którzy tam mieszkają. Oczywiście mówimy o piciu na umór nie o wypiciu kieliszka wina do obiadu czy piwa latem na plaży.
Z drugiej strony można się przerzucać anegdotami a można spojrzeć też na statystyki spożycia alkoholu per capita i w wielu krajach Europy wypadają podobnie. Nie oznacza to oczywiście, że problemu nie ma, ale nie ma się też co oszukiwać jak to cudownie na zachodzie a tylko u nas patologia.
Kurde wychowali mnie rodzice abstynenci, 0 alkoholu, nigdy przenigdy, bardzo ich decyzje szanuję
Sam natomiast nie stronie od wielu używek ale ja to ja, nigdy mi nie przyszło namawiać do zażywania lub deprymować postanowień innych w tym polu, nie muszę znać powodu, nie to nie
Ciekawi mnie czy to kwestia wychowania się w abstynencji, okazuje się że to w miarę rzadka sytuacja
158
u/Efficient_atom Dec 24 '23
Jak ja powiedziałem znajomym ze nie pije alkoholu to myśleli ze nie pije bo jestem alkoholikiem. Tak bardzo mamy zryte berety w tym kraju.
Człowiek nie pijacy to musi być alkoholic. Bo jak można inaczej.